- Pewnie nie wybaczysz tak szybko prawda?
Pocierałam gąbkę o zad konia, uspokajając go przy tym.
- Ty przeprosiłaś, ukarać mogę tylko tego, kto się boi przeprosić.
- Czyli Sitael. - przerwała mi Tvysy
- Między innymi on. - powiedziałam i starłam ostatnią kroplę farby z Crossa
Odwróciłam się w stronę skrzynki na szczotki i sięgnęłam po grzebień. Przeczesałam jego czarną grzywę parę razy i wyczyściłam przy okazji długi róg na środku głowy konia.
- Możesz już iść, przebaczyłam ci. - zaśmiałam się, dosyć szyderczo
- Wyczyścić Celte?
- Ile wyście koni wymorusali tą mazią?! - uniosłam się
- Celte i Crossa. - wyszeptała
Podałam jej wiadro z kolorową wodą i powiedziałam:
- Idź wymień tą wodę, umyj gąbkę i zajmij się nią. Ja nie mam teraz czasu. Muszę go zacząć zajeżdżać.
Dziewczyna odeszła bez słowa osowiałym krokiem.
*około pół godziny później*
Nałożyłam czaprak na karego rumaka, przysuwając go bliżej kłębu. Przy koniach nie używałam czarów, według mnie przy koniach potrzebna była odpowiednia ręka i sam kontakt ze zwierzęciem.
Kiedy założyłam na niego cięższe siodło zaczął wierzgać tylnymi nogami.
- Holaaa... - powiedziałam melodyjnym głosem, głaszcząc go po łopatce
Po chwili usiłowałam zapiąć popręg, ciągle szeptałam jego imię. Jednorożec uspokoił się, a ja postąpiłam do działania.
Przypięłam wypinacze do wędziła razem z lonżą.
Poszłam z nim na lonżownik, pokazując mu początki pracowania z jego chodami. Naprowadziłam go na ścianę i popędzałam batem. Koń ładnie biegał i brykał, skumał o co chodzi.
Odłożyłam bat i podeszłam do niego odpinając z niego line.
Złapałam strzemię w dłoń i poruszałam nim w różne strony, czekając na reakcje Crossa.
Koń najwidoczniej ufał mi więc prędko wsadziłam stopę w strzemię i wsiadałam wygodnie w siodło. Złapałam za wodze i poruszyłam nimi delikatnie, prowadząc go na ścianę.
Cross w pewnej chwili zaczął wariować. Trzymałam się kurczowo jego grzywy, stanowczo próbując zatrzymując go łydkami.
- Cross! - krzyknęłam zatrzymując ledwie konia.
Skarciłam go za złe zachowanie i prowadziłam go kłusem na padok.
Magią otworzyłam bramkę i wprowadziłam konia.
Zeskoczyłam z niego, otrzepując czarną marynarkę. odpięłam mu popręg, ściągnęłam siodło i ogłowie, i zamknęłam wybieg trzymając wszystko w dłoniach.
Po drodze spotkałam Linsday, która siedziała na schodach przy siodlarni.
- Ej, wyprowadź jak możesz Rose na łąkę, potrzebuje ruchu. A jak chcesz to możesz z nią posiedzieć.
Siostra przytaknęła a ja odłożyłam wszystko i skierowałam się w stronę domu.
*godzinę później*
Siedziałam w salonie popijając zbożową kawę.
- Coś tu cicho. - wyszeptałam odkładając biały w czarne groszki kubek
Na stoliku leżał skrawek papieru, wzięłam go do dłoni i przeczytałam po raz kolejny, zostawiony list przez wampira. Postanowiłam odpisać. Wzięłam pióro do ręki i zamoczyłam je w smolistym atramencie.
Drogi Michaelu.
Jeżeli znajdzie się u Ciebie moment wolnego czasu, wpadnij do nas, do Zaczarowanego Domu.
Siedzę w ogromnym salonie, całkiem sama. Wszyscy na podwórzu, w stajni lub w swoich pokojach. Ni żywej duszy.
Czytając moją ulubioną książkę, nie potrafiłam się na niej skupić. Po prostu nie potrafię czytać czegokolwiek gdy jest aż taka cisza.
Pijąc sobie kawę, zobaczyłam Twój list i po raz kolejny go przeczytałam. Tęsknię za chaosem, który zazwyczaj tu z Tobą panował.
Więc, jeżeli będziesz miał chwilę, wpadnij do nas i zrób totalny rozpierdol.
Ups. Przepraszam za słownictwo.
Zapakowałam list w kopertę.
- Zapomniałabym...
Shurikenem uraziłam się w nadgarstek, z którego od razu polała się krew.
Przypieczętowałam kopertę kroplą czerwonej cieczy o wiatrem posłałam ją na północ.
- Zapomniałabym...
Shurikenem uraziłam się w nadgarstek, z którego od razu polała się krew.
Przypieczętowałam kopertę kroplą czerwonej cieczy o wiatrem posłałam ją na północ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz