sobota, 15 lutego 2014

Od Carolyn - "Moja Historia"

Minęły już trzy lata, ale jak to miało się do wieczności? Nijak. Dokładnie 1096 dni temu zabiła mnie osoba, której nawet nie znałam. Pamiętam to doskonale, chociaż minęło już ponad 26304 godzin od tego wydarzenia - bo jak można zapomnieć własną śmierć?
Ciemna uliczka, byłam wtedy na narkomańskim głodzie. Zdesperowana, młoda dziewczyna (a raczej jej wrak) sama w ciemnej uliczce. Doskonały cel dla głodnego wampira - szczególnie jeżeli ta ćpunka nie wierzy w istnienie jakiś dziwnych stworzeń z kłami. Nawet nie zauważyłam jak się zbliżył - moja oczy były niegdyś słabe, ludzkie. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, nim wsunął kły w moją tętnicę. Nie bolało, to było przyjemne - przypominające narkotyk. Czułam jedynie krew spływającą po skórze i tępe dudnienie w głowie oraz słabnący puls.
Nie wiem jak wyglądała moja przemiana - pewnie standardowo. Chociaż samo ugryzienie przez wampira jest przyjemne, to wyrastanie kłów i zmiany ciała już niekoniecznie. Pamiętam tylko ból rozdzierający wszystkie cząsteczki mojego ciała.
Agonia.
Ciemność.
Pragnienie krwi.
Niedługo po przemianie zabiłam pierwszą osobę, nawet jej nie pamiętam. Gdy o tym rozmyślam myślę tylko o pełnym żołądku i tej uldze.
Chociaż nie mogę zobaczyć się w lustrze, wiem, że wyglądam inaczej niż przed przemianą w wampira. Nie jestem już wrakiem ćpunki, jestem normalną dziewczyną. Z kłami. I chęcią mordu.
Czemu teraz o tym wszystkim rozmyślam? Bo lubię się nad sobą użalać? Nie, to chyba nie to. Gdyby nie mój wampiryzm pewnie leżałabym teraz w trumnie, głęboko pod ziemią, a robaki jadłyby moje truchło. Narkomani nie żyją długo, szczególnie ci od heroiny. Właściwie ćpuni byli moją rodziną - od innych się oddaliłam. Rzuciłam studia rysunku i przeniosłam się na ulicę. Teraz chcę zmienić miejsce zamieszkania - obserwuję ogromną rezydencję, od której emanuje magiczna energia. Na dole widać zapalone światła - mieszkańcy nie śpią. Obeszłam już cały teren, są tu stajnie, wielki ogród i malownicza przyroda. Wprost bajecznie, jeśli to kogoś obchodzi - mnie - niekoniecznie. Niedawno zaszło to palące słońce i teraz idę w stronę głównego wejścia, niosąc wyświechtaną torbę z milionem różnych naszywek - mieści się w niej cały mój skromny nabytek. Pukam lekko do drzwi, gdybym użyła całej siły najprawdopodobniej nie było by w co uderzać. Szybko otworzyła mi młoda dziewczyna, z długimi, różowymi włosami i błękitnymi oczami. Czy wszystko i wszyscy są tu cukierkowo idealni? Jeśli tak, to długo tu nie zabawię.


<Linsday, dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz