Wpadłam na pewien pomysł. Spojrzałam na zegar, wskazywał godzinę trzecią czterdzieści siedem. Szybko wygramoliłam się z łóżka potykając się o własne nogi. Wyszłam przed drzwi, zaciskając bardziej wełniany pasek w talii. Rozejrzałam się, dookoła panowała istna ciemność. Chwyciłam za różdżkę i oświeciłam moją przyszłą drogę. Krok po kroku byłam coraz bliżej.
Weszłam po drewnianych schodach w górę. Podeszłam do jedynych tam drzwi. To był jeden zakamarek domu, w dodatku najwyższy, który prowadził tylko do jednego pomieszczenia. Szybko otworzyłam drzwi, tworząc przy tym nie mały podmuch wiatru. Usłyszałam głośne gruchnięcie o podłogę.
- Co za sierota... - Walnęłam dłonią w czoło
- Co cię tu sprowadza? Czyżby wampirzyca zjadła twoją siostrę?
- Bardzo śmieszne. Nie gadaj tylko siadaj.
Przeszłam przez cały strych, wybierając sobie najwygodniejsze miejsce.
- No to gadaj. - Odezwał się do mnie otrzepując koszulę
- Wpadłam na taki pomysł, abyśmy...
- Czekaj, czekaj. Czy ty powiedziałam abyśMY? - Zaakcentował ostatnią sylabę
- Czy ty naprawdę chcesz abym cię skrzywdziła chłopcze? - Podniosłam swój ton
Michael nie zareagował.
- Chodziło mi o to, abym stworzyła wpis do Gazety Świętych o tej rezydencji. W końcu, jest nas nie wiele, a dom jest ogromny.
- I czemu przychodzisz z tym do mnie? - Zaśmiał się kpiąco
- Głupcze, nie pogrywaj z moimi nerwami. Jest godzina... - spojrzałam na zegarek - Punktualnie czwarta nad ranem. Tylko ty nie śpisz w nocy i Carolyn. A uprzedzając cię nie poszłam z tym do wampirzycy, ponieważ nie chciało mi się jej szukać.
- Aha? A po ci ja jestem w tym potrzebny?
Ponownie walnęłam dłonią w czoło.
- Ponieważ ja nie czytam tych wszystkich gazet. A z tego co mi na początku powiedziałeś czytasz tą gazetę. A ja nie mam głowy do tego... Nie wiem ile trzeba tego tekstu, nie wiem jak zacząć. Więc... Ekhem... - przełknęłam głośno ślinę
- Chcesz abym po prostu napisał to za ciebie leniu.
Już chciałam go skrzywdzić... Ale zapomniałam broni z pokoju.
- Nie, że jestem leniem, po prostu proszę cię abyś...
Wtem usłyszeliśmy głośne krzyki z dołu. Spojrzałam na Michaela, który wiedział o co chodzi.
- Linsday. - Powiedziałam - Linsday!!! - Krzyknęłam wiedząc co może się dziać
Pobiegliśmy w dół potykając się co kilka kroków.
- Wiedziałem. - Powiedział w biegu
Zbiegliśmy na parter cali zdyszani.
- Linsday! - Krzyknęłam z ostatnich resztek sił idąc w stronę kuchni
- Luxia? Emm... No...
- Lin! - Podbiegłam do siostry przytulając ją, niemal jej nie dusząc
Odwróciłam się w stronę Michaela. Patrzył się na nas dziwnie.
- Może... Dlaczego krzyczałaś? - Powiedział
- Coś poważnie uderzyło w szybę w holu, zobacz. Całe roztrzaskane.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz