Siedziałem w salonie spoglądając na rozmowę Carolyn z tym
nowym Anikiem, czy jakoś tak, nie zdążyłem go jeszcze poznać. Wtem usłyszałem:
- Rozmawiałeś już z Michaelem?
- A co do tego ma jakiś Michael?
Ehh robię jej tylko plecy i złą opinię w domu. Postanowiłem się pokazać.
- Carolyn nie zrozum mnie źle, ale nie ufam wampirom, nawet rodzinie.
Spojrzał na mnie Anik
- Witam nowego w gronie domostwa. A co do ciebie Carolyn nie miej mi tego za złe.
W stronę nowego rzuciłem duże czerwone jabłko i wyszedłem. Wydawało mi się, że chcą mi coś powiedzieć no, ale już wyszedłem. Zszedłem do piwnicy gdzie jeszcze nigdy nie byłem, znalazłem tam fortepian i parę zwykłych gitar akustycznych i jakiś akordeon, zaciekawił mnie ten fortepian. Wciągnąłem go do salonu. Usiadłem na fotelu, oglądałem go przez dłuższy czas. Siedziałem
i siedziałem. Wydawało mi się, że ktoś zszedł z góry i o coś mnie pytał, ale nie mam zielonego pojęcia o co, chyba się zdenerwował, że go ignoruję i odszedł. Wyrwałem się z zamysłu. Postanowiłem wypróbować fortepian, był wybrakowany i zakurzony, gdy nacisnąłem pierwszy klawisz nic, 2 nic, 3
i tak, do 15 nic.
- Chyba cię naprawię przyjacielu.
I zacząłem go targać na tył domu, ale że było jasno, a nie mogę wyjść na słońce założyłem wielki słomiany kapelusz i ubrałem wielkie, kuchenne rękawice, byłem gotowy, wyciągnąłem go, rozstawiłem altanę i wstawiłem go tam, postanowiłem go rozkręcić na części. No nie jest to takie proste, będę potrzebował jakiś narzędzi.
- Zostań tu, a ja się postaram szybko wrócić. - Wszedłem do domu w każdy gdzieś biegał, ale gdy mnie zobaczyli nagle się zatrzymali.
Lux: Eee? Michael? Gotujesz coś?
Linsday: Hahahaha…
Carolyn: Co on wyprawia?
Michael: Nie życzę sobie głupich żartów na temat mojego ubioru.
Lux: Ale co ty robisz ?
Michael : Nie ważne. Ważne jest to czy są tu jakieś narzędzia. Jeśli możecie to pomóżcie mi szukać.
Lux: Okej…
- Rozmawiałeś już z Michaelem?
- A co do tego ma jakiś Michael?
Ehh robię jej tylko plecy i złą opinię w domu. Postanowiłem się pokazać.
- Carolyn nie zrozum mnie źle, ale nie ufam wampirom, nawet rodzinie.
Spojrzał na mnie Anik
- Witam nowego w gronie domostwa. A co do ciebie Carolyn nie miej mi tego za złe.
W stronę nowego rzuciłem duże czerwone jabłko i wyszedłem. Wydawało mi się, że chcą mi coś powiedzieć no, ale już wyszedłem. Zszedłem do piwnicy gdzie jeszcze nigdy nie byłem, znalazłem tam fortepian i parę zwykłych gitar akustycznych i jakiś akordeon, zaciekawił mnie ten fortepian. Wciągnąłem go do salonu. Usiadłem na fotelu, oglądałem go przez dłuższy czas. Siedziałem
i siedziałem. Wydawało mi się, że ktoś zszedł z góry i o coś mnie pytał, ale nie mam zielonego pojęcia o co, chyba się zdenerwował, że go ignoruję i odszedł. Wyrwałem się z zamysłu. Postanowiłem wypróbować fortepian, był wybrakowany i zakurzony, gdy nacisnąłem pierwszy klawisz nic, 2 nic, 3
i tak, do 15 nic.
- Chyba cię naprawię przyjacielu.
I zacząłem go targać na tył domu, ale że było jasno, a nie mogę wyjść na słońce założyłem wielki słomiany kapelusz i ubrałem wielkie, kuchenne rękawice, byłem gotowy, wyciągnąłem go, rozstawiłem altanę i wstawiłem go tam, postanowiłem go rozkręcić na części. No nie jest to takie proste, będę potrzebował jakiś narzędzi.
- Zostań tu, a ja się postaram szybko wrócić. - Wszedłem do domu w każdy gdzieś biegał, ale gdy mnie zobaczyli nagle się zatrzymali.
Lux: Eee? Michael? Gotujesz coś?
Linsday: Hahahaha…
Carolyn: Co on wyprawia?
Michael: Nie życzę sobie głupich żartów na temat mojego ubioru.
Lux: Ale co ty robisz ?
Michael : Nie ważne. Ważne jest to czy są tu jakieś narzędzia. Jeśli możecie to pomóżcie mi szukać.
Lux: Okej…
*Skrobanie w drzwi*
Michael: Hęę? Co to? Szukajcie dalej…
Pobiegłem w stronę drzwi. Otworzyłem.
- Hymm Halo?
Nagle skomlenie z dołu.
- Hę? O cześć!
Przyklęknąłem do przybysza. Kim jest przybysz? Jest nim owczarek niemiecki.
- Co tu robisz przyjacielu?
Gdy wyciągnąłem rękę by go pogłaskać rzucił się na mnie i zaczął lizać po twarzy.
- Przestań no już dobrze przestań hehehe.
Lux: Michael? Kto to?
Michael: Mamy nowego gościa w naszym gronie.
Lux: Hę, nowego?
Michael: Tak, spójrz jaki słodziak.
Lux: Pies…
Michael : Chyba mnie bardzo lubi.
Pies siedzi obok mnie spoglądając na to co mówię
Michael: Wiesz co on tu zostaje, myślę, że się z nim dogadam… Przyniosę mu coś do jedzenia i picia
<Linsday? Dokończysz?>
Pobiegłem w stronę drzwi. Otworzyłem.
- Hymm Halo?
Nagle skomlenie z dołu.
- Hę? O cześć!
Przyklęknąłem do przybysza. Kim jest przybysz? Jest nim owczarek niemiecki.
- Co tu robisz przyjacielu?
Gdy wyciągnąłem rękę by go pogłaskać rzucił się na mnie i zaczął lizać po twarzy.
- Przestań no już dobrze przestań hehehe.
Lux: Michael? Kto to?
Michael: Mamy nowego gościa w naszym gronie.
Lux: Hę, nowego?
Michael: Tak, spójrz jaki słodziak.
Lux: Pies…
Michael : Chyba mnie bardzo lubi.
Pies siedzi obok mnie spoglądając na to co mówię
Michael: Wiesz co on tu zostaje, myślę, że się z nim dogadam… Przyniosę mu coś do jedzenia i picia
<Linsday? Dokończysz?>
Tag :)
OdpowiedzUsuń