- Alyss, zwariowałaś! Wiesz przecież, że nie wolno zabijać! -
nie mogłam pojąć dlaczego moja przyjaciółka mierzyła w stronę człowieka.
- Cicho, nie zrozumiesz - mruknęła, a potem strzała z drewnianym grotem poleciała w stronę, czarnowłosego chłopaka. Wbiła się prosto w serce. Wtedy właśnie po raz pierwszy widziałam czyjąś śmierć. Odwróciłam się w stronę morderczyni, widziałam w jej oczach blask, satysfakcji... zeszła z drzewa, a potem ruszyła w stronę martwego człowieka i jakby nie było jej mało wbiła w jego szyję nóż. Ruszyłam w jej stronę, właściwie nie wiem czemu...przecież powinnam się bać, uciekać od niej. Zabiła niewinnego człowieka! Jednak czułam, że nie zrobiła tego tylko po to, aby zabić, miała w tym jakiś cel, coś ważnego...spojrzałam na broń, którą właśnie wycierała o ciuch trupa, ona była drewniana. Ciekawe czemu!? Podeszłam bliżej, aby przyjrzeć się jej ofierze, był przystojny i miał czarne, puste oczy. Przeniosłam wzrok na jego usta, zza jego warg wystawały ogromne kły. To musiał być wampir, ale one nie istnieją!
- Alyss... czy to, to o czym myślę?
- Jeżeli myślisz tak jak zawsze, to tak - wiem o co jej chodziło, o myślenie nie realne...przyjrzałam się znów chłopakowi i patrzyłam tak nie niego, próbując pojąć, czy moja koleżanka, na pewno nie zwariowała.
- Ale, jak to!?
-Normalnie, myślisz, że co tylko ludzie i zwierzęta na tym świecie żyją! Nie! Istnieją jeszcze stworzenia, bardziej doskonałe. Takie, które polują na tych, którzy myślą, że są na szczycie łańcucha pokarmowego. Na was, ludzi - dlaczego powiedział was, przecież ona też jest człowiekiem... choćby tak mi się zdaje.
- Was?
- Tak, jestem wilko krwistym, jedynym, który odważył się, stać Łowcą Wampirów - jej oczy płynęły nadzwyczajnym blaskiem, zrobiły się złote. Odwróciła głowę w stronę nieba, nie musiałam robić tego co ona, żeby wiedzieć o co jej chodzi...trzy dni temu były moje urodziny, więc dzisiaj jest pełnia...
- Cicho, nie zrozumiesz - mruknęła, a potem strzała z drewnianym grotem poleciała w stronę, czarnowłosego chłopaka. Wbiła się prosto w serce. Wtedy właśnie po raz pierwszy widziałam czyjąś śmierć. Odwróciłam się w stronę morderczyni, widziałam w jej oczach blask, satysfakcji... zeszła z drzewa, a potem ruszyła w stronę martwego człowieka i jakby nie było jej mało wbiła w jego szyję nóż. Ruszyłam w jej stronę, właściwie nie wiem czemu...przecież powinnam się bać, uciekać od niej. Zabiła niewinnego człowieka! Jednak czułam, że nie zrobiła tego tylko po to, aby zabić, miała w tym jakiś cel, coś ważnego...spojrzałam na broń, którą właśnie wycierała o ciuch trupa, ona była drewniana. Ciekawe czemu!? Podeszłam bliżej, aby przyjrzeć się jej ofierze, był przystojny i miał czarne, puste oczy. Przeniosłam wzrok na jego usta, zza jego warg wystawały ogromne kły. To musiał być wampir, ale one nie istnieją!
- Alyss... czy to, to o czym myślę?
- Jeżeli myślisz tak jak zawsze, to tak - wiem o co jej chodziło, o myślenie nie realne...przyjrzałam się znów chłopakowi i patrzyłam tak nie niego, próbując pojąć, czy moja koleżanka, na pewno nie zwariowała.
- Ale, jak to!?
-Normalnie, myślisz, że co tylko ludzie i zwierzęta na tym świecie żyją! Nie! Istnieją jeszcze stworzenia, bardziej doskonałe. Takie, które polują na tych, którzy myślą, że są na szczycie łańcucha pokarmowego. Na was, ludzi - dlaczego powiedział was, przecież ona też jest człowiekiem... choćby tak mi się zdaje.
- Was?
- Tak, jestem wilko krwistym, jedynym, który odważył się, stać Łowcą Wampirów - jej oczy płynęły nadzwyczajnym blaskiem, zrobiły się złote. Odwróciła głowę w stronę nieba, nie musiałam robić tego co ona, żeby wiedzieć o co jej chodzi...trzy dni temu były moje urodziny, więc dzisiaj jest pełnia...
~*~*~
Głowa pękała mi z bólu, czułam, że puchnie mi twarz. Oczy potwornie mnie szczypały, a zęby zachowywały się jakby chciały wyskoczyć mi ze szczęki. Spojrzałam na swoje ręce, zmieniły się w łapy... stałam się wilkiem!
- No to fajnie... mamy przekichane, obok rój wampirów, jednego zabiłam, a tu się okazuje, że będę musiała niańczyć szczeniaka! powiedziała Alyss, po czym zmieniła się w wilka.
- Ale ja nie wiem jak to się stało! Nie wiem czemu! - zamiast słów, z mojego
pyska wydobyło się, ciche warknięcie
-Matka ci nie powiedziała i tyle! Jesteś wilko krwista, przyjmij to na twarz. Chodź,
trzeba znaleźć jakieś miejsce do przenocowania - czułam się zdezorientowana, jednak
nie wiedzieć czemu, gdy zaczęłyśmy biec, zdezorientowanie zmieniło się w
fascynację, radość, coś nadzwyczaj przyjemnego...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz