- Wyżej głowa! Masz zachowywać się jak księżniczka! – machinalnie
robię to co mi każe - A teraz zmień mnie... w kaczkę
- Kaczkę? - wcześniej kazała mi się zmienić w kiwi, więc chyba nie powinnam być zdziwiona.
- Tak, w kaczkę - wyobraziłam sobie, że przed mną stoi kaczka, a matki nie ma. Przelałam w to odrobinę ,czegoś co można porównać do energii. Po chwili usłyszałam wesołe kwakanie.
~Odmień mnie - powiedziała do mnie mentalnie, a ja zrobiłam to co mi kazała.
- Brawo, na dzisiaj koniec-uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę domu.
- Kaczkę? - wcześniej kazała mi się zmienić w kiwi, więc chyba nie powinnam być zdziwiona.
- Tak, w kaczkę - wyobraziłam sobie, że przed mną stoi kaczka, a matki nie ma. Przelałam w to odrobinę ,czegoś co można porównać do energii. Po chwili usłyszałam wesołe kwakanie.
~Odmień mnie - powiedziała do mnie mentalnie, a ja zrobiłam to co mi kazała.
- Brawo, na dzisiaj koniec-uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę domu.
<parę dni później>
Powoli coraz łatwiej odzie mi, zmienianie matki i różnych rzeczy, w coś innego. Ostatnio udało mi się nawet zmienić Aidana, naszego psa, w słonia. Co ponoć jest dużym wyczynem. Często pomagałam, też matce w kuchni. Dziwnie było patrzeć jak nóż sam kroi pomidory. Do moich uszu, dotarło pukanie do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Gdy przekręciłam zamek, powitało mnie wesołe wycie. Alyss...na śmierć o niej zapomniałam!
- Cześć! Mogę wejść? - spytała, zaraz po tym, jak jej głowa, zaczęła być widoczna, zza drzwi
- Jasne, że tak - gestem pokazałam jej, żeby weszła. Wrzuciła kurtkę do szafy i jak za dawnych czasów, ruszyła w stronę mojego pokoju
- I jak tam twoje, życie zmieniło się od pełni? - spytała, siadając na pufie
- Dobrze... okazało się, że jestem mieszańcem. Pół czarodziejką, pół wilko krwistą
- Widzisz, ty to masz szczęście, nie dość, że wilk, to jeszcze czarownica - uśmiechnęła się do mnie, a potem wstała i podeszła do mojej biblioteczki. Wzięła z niej jakąś książkę. Podała mi ją. Była to dziwna, stara księga, której jeszcze nigdy dotąd nie widziałam
- Skąd się tu wzięła?
- A myślisz, że ja wiem, moja też pojawiła się znikąd - wyciągnęła podobną z torby, którą miała przy sobie
- O czym one są? - przyglądałam się z zaciekawieniem książką. Moja miała zielone kryształki, a Alyss brązowe
- O magicznych istotach. Ponoć dostają je tylko wilko krwiści - wyszczerzyła kły i schowała swoją, a moją odłożyła na miejsce. Na powrót usiadła na pufie
- Jak to jest czarować? - spytała
- Sprawia ci to wilkom satysfakcję. Dzięki magii, czujesz, że żyjesz...nagle zadajesz sobie sprawę, że życie czasami bywa piękne-uśmiechnęłam się do niej. Zastanawia mnie, dlaczego opisywałam to taką
łatwością, dlaczego mówiłam to tak, jakbym recytowała, ulubiony wiersz. Przecież nigdy wcześniej, nie myślałam o tym co czuję podczas używania magii. To zdawało się takie naturalne...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz