Ta noc była ciężka... Nieprzespana i smutna. Ptak roztrzaskał się na szybie i nie udało się nam go uratować. Musiałam też posprzątać brudne sprawki kota, bo na śmierć zapomniałam o zorganizowaniu mu kuwety czy legowiska... Postanowiłam iść jutro nad jezioro po piasek i wykraść z kuchni jakieś duże naczynie.
Rano w domu zjawili się nowi. Uśmiechnęłam się widząc nowe twarze, a potem uśmiechom nie było końca bo w domu zjawił się nowy zwierzak. Pies wskoczył do salonu jakby był u siebie, teraz już z resztą był, bo znalazł sobie wierne grono miłośników. Zmartwiłam się nieco czy dogadają się z kotem, ale biorąc pod uwagę ich młody wiek nie powinno być z tym problemów. Ahh tak kot... Nadałam mu imię Imbir. Pies jeszcze imienia nie posiada, ale czuje że już nie długo. Pobawiłam się jeszcze ze zwierzakiem za ten czas inni się rozeszli. Postanowiłam że pójdę w końcu po ten piasek. Zabrałam dwa worki na śmieci i łopatę. Szłam przez las i łąkę, i znowu przez las aż stanęłam na brzegu jeziora.
- Jaka jestem głupia!
Śmiejąc się z siebie zrozumiałam, że piasek nie pomoże mojemu kotu. Postanowiłam, że jak na człowieka przystało wstąpię do miasta i kupie koci żwirek. Ruszyłam brzegiem aż ujrzałam szałas. Podeszłam do niego i zobaczyłam że to mała żaglownia. Obok leżała żaglówka. Chciałabym popływać na łodzi... Obejrzałam żagle są w bardzo dobrym stanie, łódka z resztą też trzeba by ją tylko wyklarować... i oczywiście ściągnąć na wodę a sama nie dam rady. Wrócę tu z kimś i popłynę! Postanowione. Oby tylko Luxia się nie dowiedziała, bo nigdy nie pozwoliłaby mi popłynąć ,,w takiej łodzi na nieznanym jeziorze". Wróciłam do domu po pieniądze i zajrzałam jeszcze do salonu jak tam nowy lokator.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz