wtorek, 18 lutego 2014

Od Tyvsy - "Moja historia" cz. 1

- Nie umieraj! Nie możesz mnie zostawić, nie samej! - w moich rękach leży umierająca matka. 
Boję się... tego, że bez niej nie dam sobie rady, przez te wszystkie lata to ona zajmowała się każdą rzeczą, którą rozsądny człowiek uznał by za ważną, a moim jedynym zadaniem było patrzenie w telewizor i chodzenie do szkoły. Jeszcze tydzień temu zdawało mi się, że stworzenia nadnaturalne, to tylko i wyłącznie wymysł pisarek... teraz wiem, że jest inaczej.

<tydzień i kilka dni wcześniej>

- Wyżej! Chyba nie chcesz zabić trawnika!? - słyszę krzyk Clary, za plecami. Jak co tydzień już od paru ładnych lat, piątek po południu oznacza dla mnie, lekcje łucznictwa, fechtunku i wielu innych średniowiecznych rzeczy. Tak, chodzę na kółko dla fanatyków fantasy. Takie mojej jedyne hobby, czytanie. Wymierzam lekko wyżej niż wcześniej i trafiam w środek... Z resztą jak zawsze. Nie wiem po co ona krzyczy, nie da pomyśleć.
- Dobrze, na dzisiaj koniec - uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę domku stojącego nieopodal. Przerzuciłam sobie łuk przez ramie i powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Nie wiem czemu, ale cały dzień czuję się jakoś dziwnie, rozpiera mnie energia i chciała bym coś... pogryźć. Czuję wibracje w kieszeni, wyciągam z niej telefon, nastawiona na widok zdjęcia matki, a to ze zdziwieniem stwierdzam, że to nie ona dzwoni, tylko Alyss. Odbieram i słyszę:
- Trzy dni do pełni! A tak na serio wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
- Dobrze wiedzieć wilkołaku i dzięki.
- Przyzwyczaj się, jak zajęcia?
- Dobrze, wiesz muszę kończyć, oddzwonię potem, pa.
- Cześć, tylko nie zapomnij - rozłączam się, tym samym otwierając drzwi swojego domu, czyli małej, kanciastej chatynki, pomalowanej na zielono. Wchodzę i jak to zazwyczaj na powitanie słyszę głośne szczekanie Aidana, mojego psa. Patrzę w dół i widzę, że leży gotowy na głaskanie, a ja nie wiadomo dlaczego, zamiast tak jak zwykle, spełnić jego życzenie, warczę na niego. Co mnie ugryzło!? Zachowuję się jak Alyss, to ona jest pd warczenia, nie ja! Może po prostu spędzam z nią zbyt dużo czasu... Tak to rozsądne wytłumaczenie…

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz